Danielle Steel - Zachod slonca w ...

Danielle Steel - Zachod slonca w Saint-T - xxx, Książki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Danielle SteelZACHÓD SŁOŃCAW SAINT-TROPEZRozdział pierwszyDiana Morrison zapaliłaświecena nakrytym dla sześciu osób stole stoją-cym w dużym, eleganckim mieszkaniu z widokiem na Central Park.Diana i Eric mieszkali tu przez dziewiętnaście z trzydziestu dwóch latmałżeństwa, dzieląc większość tych lat ze swoimi córkami. Obie wyprowadzi-łysię całkiem niedawno: Samantha do własnego mieszkania po ukończeniustudiów na uniwersytecie Brown, a Katherine po swoimślubieprzed pięciomalaty. Obie były wspaniałe: mądre, kochające i pełne humoru i choć nie ominęłyich normalne problemy okresu dojrzewania, Diana doskonale się z córkamidogadywała. Teraz, gdy już dorosły i miały własneżycie,bardzo za nimi tęsk-niła.Jednak oboje z Erikiem cenili sobie bardzożycietylko we dwoje. W wie-ku pięćdziesięciu pięciu lat Diana nadal była piękną kobietą, a Eric zawszedbał o to, by w ichżyciunie brakowało romantyzmu. W pracy nasłuchał siędość opowieści, by wiedzieć, czego kobiety potrzebują od swoich mężczyzn.W wieku sześćdziesięciu lat był bardzo przystojnym mężczyzną o młodzień-czym wyglądzie, a przed dwoma laty namówił Dianę na drobną korektę oczu.Wiedział,żedzięki temu poczuje się lepiej. I miał rację, gdyż kiedy raz jeszczeobrzucała uważnym spojrzeniem stół nakryty do sylwestrowej kolacji, w bla-skuświecwyglądała wspaniale. Ta drobna operacja plastyczna sprawiła,żewyglądała dziesięć lat młodziej.Wiele lat temu przestała farbować włosy, które ostrzyżone na eleganckie-go pazia lśniły teraz srebrem niczymświeży śnieg,podkreślając delikatne rysyi błękitne oczy. Eric zawsze powtarzał,żejest równie piękna jak w dniu, gdysię poznali.Diana pracowała jako pielęgniarka w szpitalu Columbia-Presbyterian,RSgdzie on odbywał staż jako położnik. Sześć miesięcy później byli już poślubiei od tamtego dnia wiernie trwali przy sobie. Kiedy Diana zaszła w ciążę z Ka-therine, przestała pracować i pozostała w domu, zajęta wychowaniem dwóchcórek i pełna zrozumienia dla Erika, który nieraz zarywał noce, by pomagaćdzieciom przychodzić naświat.Kochał swoją pracę, a ona była z niego bardzodumna.Eric prowadził jedną z najlepszych praktyk ginekologiczno-położniczychw Nowym Jorku i powtarzał,żenadal nie ma dość swojej pracy, choć przedrokiem dwóch jego wspólników wycofało się już z czynnego uprawiania za-wodu. Nie przeszkadzały mu nienormowane godziny, a i Diana zdążyła się dotego przyzwyczaić. Nie miała mu za złe, gdy wychodził z domu wśrodkunocyalbo w ostatniej chwili odwoływał udział w imprezach i kolacjach. W ten spo-wakacji i wciąż uwielbiał swoją pracę. Był też przy swojej córce Katherine,gdy rodziła obu synów.Pod wieloma względami tworzyli idealną rodzinę, a los był dla nichła-skawy. Prowadzili pozbawione problemówżycie,w którym znaleźli spełnie-nie, i cieszyli się bardzo udanym związkiem. Teraz, kiedy obie dziewczynkidorosły, Diana pracowała jako wolontariuszka w szpitalu Sloan-Kettering i or-ganizowała imprezy dobroczynne, podczas których zbierano fundusze przezna-czone na badania naukowe. Nie miała ochoty wracać do zawodu, kiedy córkibyły już duże, zresztą wiedziała,żeprzerwa była stanowczo za długa. Miałateraz wiele innych zainteresowań, ażyciestale biegło do przodu. Dni wypeł-niała jej praca charytatywna, czas spędzany z Erikiem, wspólne wyjazdy idwóch wnuków.Stojąc w jadalni, odwróciła się, bo usłyszała męża wchodzącego do salo-nu. Na chwilę przystanął w drzwiach i uśmiechnął się do niej, gdy obrzuciła gosób przeżyli razem ponad trzydzieści lat. Eric pracował podczas weekendów iRSczułym spojrzeniem. Widać było wyraźnie,że łączyich bardzo silna więź.- Dobry wieczór, pani Morrison, wygląda pani niesamowicie. - Jego oczypowiedziały to zanim zdążył ubrać swój zachwyt w słowa.Nikt nigdy nie miał wątpliwości,żebardzo kochażonę.Eric miał przy-stojną, chłopięcą twarz o zdecydowanych rysach, dołek w podbródku, oczyrównie niebieskie jakżona,a jasne niegdyś włosy, teraz były przyprószone si-wizną. W smokingu, który założył na ten uroczysty wieczór, prezentował sięwyjątkowo elegancko. Był bowiem szczupły i zachowałświetnąfigurę: szero-kie ramiona i wąska talia pozostały niezmienione od dnia, w którym się pozna-li. W niedzielne popołudnia jeździł w parku na rowerze, a jeśli podczas week-endu nie miał dyżuru, grywał w tenisa. Co wieczór, kiedy kończył pracę, bezwyjątku grał też w squasha lub pływał, nie zważając na zmęczenie po ciężkimwieku.dniu. Razem tworzyli idealny obraz zdrowych, atrakcyjnych ludzi wśrednim- Szczęśliwego Nowego Roku, kochanie - powiedział, podchodząc dożo-ny. Objął ją i pocałował. - O której mają przyjść? - Miał oczywiście na myślidwie pary, które były ich najbliższymi przyjaciółmi.- O ósmej. - Sprawdziła szampan chłodzący się w srebrnym wiaderku, aEric nalał sobie martini. - A przynajmniej Robert i Anne zjawią się o tej porze.Mam nadzieję,żePascale i John zdążą dotrzeć przed północą.Roześmiał się, wrzucając do kieliszka dodatkową oliwkę i spojrzał wy-mownie nażonę.Eric i John Donnally studiowali razem na Harvardzie i od tamtej pory by-li najbliższymi przyjaciółmi, choć różnili się od siebie jak ogień i woda. Ericbył wysoki i szczupły, otwarty, swobodny i niezwykle ciepły w kontaktach zludźmi. Uwielbiał kobiety i mógł z nimi rozmawiać godzinami. John natomiastbył krępy, wybuchowy, stale kłócił się zżonąi udawał,żebardzo lubi flirto-RSwać, lecz nikt z przyjaciół nigdy nie miał okazji oglądać go w akcji.Bo tak naprawdę John bardzo kochałżonę,choć prędzej gotów był paśćtrupem niż otwarcie się do tego przyznać, nawet w gronie najbliższych przyja-ciół. Jego rozmowy z Pascale przypominały serię z karabinu maszynowego.Pascale, osiem lat młodsza od Diany, miała bowiem równie wybuchowy cha-rakter jak on. Była Francuzką i w czasie gdy poznała Johna, tańczyła w balecienowojorskim. Miała wtedy dwadzieścia dwa lata, a dwadzieścia pięć lat póź-niej była równie drobna i pełna gracji jak wówczas, z wielkimi zielonymioczami, ciemnobrązowymi włosami i niesamowitą figurą. Przez ostatnie dzie-sięć lat w wolnych chwilach prowadziła zajęcia z baletu.Pascale i Johnałączyłytylko dwa wyraźne podobieństwa: oboje nigdy niepotrafili zjawić się nigdzie na czas i mieli bardzo trudne charaktery. Uwielbialido perfekcji. Gdyby taka dyscyplina weszła do programu igrzysk olimpijskich,złoty medal mieliby gwarantowany.Na wydawaną przez Erika i Dianę kolację sylwestrową mieli też przybyćRobert i Anne Smith. Poznali się przed trzydziestoma laty, kiedy Eric pomógłprzyjść naświatpierwszemu dziecku Anne. Wtedy też narodziła się ich przy-jaźń. Anne i Robert byli prawnikami. Sześćdziesięciojednoletnia Anne nadalprowadziła własną praktykę, a Robert został sędzią sądu wyższej instancji. Ma-jąc sześćdziesiąt trzy lata wyglądał dostojnie i poważnie, jak przystało naczłowieka z jego pozycją. Lecz jego czasami surowy sposób bycia był tylkomaską kryjącą czułe i pełne dobroci serce. Robert bardzo kochałżonę,dzieci iprzyjaciół. Był wysoki i przystojny, całym sercem oddany rodzinie. Trójka ichdzieci przyszła naświatz pomocą Erika, który stał się jednym z najbliższychprzyjaciół Anne.Robert i Anne pobrali się jeszcze na studiach prawniczych i przeżylisię kłócić całymi godzinami, a sztukę skakania sobie do oczu opanowali niemalRS [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czas-shinobi.keep.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Bez przyszłości teraźniejszość staje się bez znaczenia...